środa, 20 lutego 2013

Chapter 2

//Deidara//
...Po małej "zaczepce" przez szatynki moi kompani zdążyli znacznie się oddalić. Na szczęście nietrudno rozpoznać ich w tłumie. Szczególnie, że wszyscy, nie licząc mnie, nosili charakterystyczne dla Iwy stroje. Prędko dogoniłem towarzyszy i razem ze swoją grupą zaczęliśmy zmierzać prosto do biura Kazekage. 
...Wygląd przywódcy Wioski Piasku "lekko" mnie zdziwił... okazał się nim być czerwonowłosy jinchuuriki. Do tego był jeszcze o kilka lat młodszy ode mnie. Mimo swojej ciekawości nie chciałem urazić Kazekage pytaniami.
-O to raport od czcigodnego Tsuchikage.- Zakomunikował poważnym tonem Tanaki.- Deidara, podaj zwój.- Posłusznie wykonałem polecenie. Kiedy przekazywałem dokument Kazekage wyraźnie widziałem, że zdziwił się na widok mojego kekkei genkai. Jednak nie powiedział ani słowa. Widocznie niebieskooki również nie miał zamiaru wszczynać dziwnych dyskusji. W sumie to tyle co do naszej "długiej" rozmowy z Kazekage... 
Nasz "mistrz" postanowił, że spędzimy noc w Sunie przed wyruszeniem w drogę powrotną do Iwy, więc zaraz po opuszczeniu gabinetu czerwonowłosego zaczęliśmy szukać miejsca odpowiedniego do spędzenia nocy. Niedługo zajęło nam znalezienie hotelu. Sensei rozdał nam klucze do pokoju, a potem wszyscy rozeszli się do swoich spraw. Nie wiem kto został w budynku, a kto wyszedł. Nie obchodziło mnie to. Wiem tylko, że ja zacząłem zwiedzać wioskę. Architektura, krajobraz, a nawet sami mieszkańcy różnili się diametralnie w porównaniu do Iwy. Jedzenie również zostało przeze mnie "ocenione"... no co? Jeśli już "oglądać" to wszystko! Obeszłem całą wioskę i mimo, że zrobiłem to sam dobrze się przy tym bawiłem... ba! A nawet świetnie! W odróżnieniu do mojej rodzinnej wioski tam nikt nie spoglądał na mnie jak na potwora. Jednak mimo tak dobrego początku tamten dzień był zdecydowanie jednym z najgorszych w moim życiu...


...Pod wieczór wróciłem do hotelu. Powitał mnie ciepły uśmiech kobiety obsługującej recepcje. Nieśmiało odwzajemniłem gest i odszedłem w swoją stronę. Nie byłem przyzwyczajony do takich sytuacji... podążałem zadowolony korytarzem, kiedy zza rogu wybiegł Tanaki.
-Deidara!- Krzyknął. Mężczyzna wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
-Co się stało, Tanaki-san, un?- zapytałem ze spokojem wymalowanym na twarzy.
-Kurotsuchi... nie ma jej! Ninja, którzy śledzili nas wcześniej... to ich sprawka! Nie chodziło im o zwój od Tsuchikage, tylko o jego wnuczkę!- Wyjaśnił jednym tchem. Na początku nie uwierzyłem w słowa bruneta. Później zacząłem się martwić. Mimo, że nie byliśmy ze sobą w najlepszych stosunkach znałem ją od dziecka. Po chwili milczenia w mojej głowie pojawiło się pytanie...
-Gdzie jest Akatsuchi, un?!- "Jestem pewien, że nie opuściłby jej na krok. Zawsze trzymali się razem, a tym razem nie mogło być inaczej..."
-Pobiegł ją szukać. Powtarzałem mu, żeby został, ale nie chciał mnie słuchać...- "Niemożliwe... może i nie należy do najmądrzejszych, ale nie jest aż tak lekkomyślny."
-...Musimy odbić Kurotsuchi! Deidara, z każdą chwila jaką marnujesz na zastanawianie się tamci shinobi oddalają się! Idziesz ze mną czy nie?!- Pokiwałem tylko twierdząco głową i wyruszyliśmy.
...Byliśmy już daleko poza bramą wioski. Usłyszałem świst. Odruchowo wyminąłem lecący w moją stronę przedmiot i odwróciłem się do osoby, która wyrzuciła kunai. Miałem jakieś podejrzenia, ale nie myślałem, że on naprawdę coś planuje... zaatakował mnie nikt inny niż mój własny sensei.
-Haaha... haha... haha! Mogłem się spodziewać, że go ominiesz, Deidara...
-Dlaczego chcesz ze mną walczyć, un?
-Dlaczego? Głupie pytanie! Nie oszukujmy się... bardzo dobrze wiesz, że zrobię wszystko dla sławy.
-Sławy? Jaką sławę mogłaby ci dać wygrana ze mną, un? Niczego to nie zmieni, un.
-Nie myślałem, że jesteś taki naiwny, Deidara...
-...
-...Onoki-sama ci nie powiedział?
-...
-Ha! Naprawdę bał się to zrobić?! Więc pozwól, że go wyręczę...
-...
-...Chyba domyśliłeś się, że wszyscy w wiosce unikają cię jak ognia...- Mimowolnie wbiłem wzrok w ziemie.-... i zapewne cały czas myślałeś, że to z powodu tych odrażających ust na dłoniach... jednak to nieprawda. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego nie masz żadnych krewnych? Albo czemu nikt nie chcę ci o nich opowiedzieć?
-J-ja... tak... un...
-...Wszystko zaczęło się od wydarzenia, które miało miejsce jeszcze za czasów Trzeciej Wojny Shinobi.  Klan Kawada dzięki swojemu destrukcyjnemu kekkei genkai został tajną bronią Iwy. Wykorzystywany był głównie w celach terrorystycznych. Krótko mówiąc twoi przodkowie odwalali brudną robotę wysadzając wioski na komendę Tsuchikage. Jednak nie wszystkim spodobał się pomysł zabijania setek lu... nie, setek tysięcy ludzi i wznieśli bunt. Władze Skały postanowiły "wymazać" twój klan. Jednak ci piromani nie mogli odejść w spokoju i jako swój "iwlkie" koniec zniszczyli naszą wioskę. Kilka lat później niedaleko wioski ktoś znalazł małe niemowlę. Chyba nie muszę tłumaczyć kto to? W każdym razie mimo sprzeciwu mieszkańców Tsuchikage postanowił darować ci życie, a nawet zapewnił ci świetne warunki do życia... staruszka musiało męczyć poczucie winy, nieprawdaż?- Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Jednak jeśli założyć, że tak to właśnie było wszystko by się zgadzało... 


Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Tanaki wyciągnął kunai i zaczął wymianę ciosów... poprawka, ja tylko unikałem ataków. Spanikowałem. Nie zastanawiałem się, jakby tu szybko i skutecznie wygrać pojedynek. Nie zamierzałem walczyć. Jedynym co wtedy chodziło mi po głowię była ucieczka. Wyczekiwałem odpowiedniego momentu, aby rzucić się do biegu. I faktycznie, kiedy taka chwila nadeszła od razu uciekłem jak najdalej od swojego przeciwnika. Wiatr zmniejszał mi widoczność zakrywając twarz włosami, a piasek utrudniał ruchy. Nagle coś chwyciło mnie za nogę i powaliło na ziemię. Okazała się to być kamienna ręka, jedno z jutsu mistrza, która uparcie powstrzymywała mnie przed podniesieniem się. Wyrywałem się, ale wszystkie moje próby okazały się bezskuteczne. Nagle wpadłem na nie najgorszy pomysł... zanim zdążyłem wprowadzić go w życie brunet stał tuż nade mną przygotowując się do ostatniego uderzenia. Zamachnął się jednak w ostatnim momencie uniknąłem ciosu... choć nie do końca... ostrze trzymanego przez mężczyznę kunaia zadrasnęło moje lewe oko. Ignorując niemiłosierny ból wyrzuciłem przygotowywaną w ręce glinę na twarz senseia. Chciałem wysadzić technikę bruneta, ale teraz impulsywnie zaatakowałem i krzycząc swoją regularną komendę "Katsu" zakończyłem walkę, a ciało Tanakiego upadło bezwładnie na ziemie...

**************************************************
...Zastanawialiście się kiedyś jakie to uczucie, kiedy starasz się opisać coś, co chodzi Ci od dawna po głowię, ale nie wiesz jak to zrobić? Ja już wiem... cała ta sytuacja z Deiem i Tanakim właśnie tak wyszła... eh... ale już trudno -,-"

W każdym razie łapcie kolejny rozdział historii Deidary.

Pozdro i Sayonara ;***

5 komentarzy:

  1. Poprosiłaś mnie, abym przeczytała i oceniła twój blog. Jak tylko zobaczyłam, że jest o Deidarze zrobiłam to natychmiast *.*
    No tak, więc pomysł mi się jak najbardziej spodobał. Jednak szczerze mówiąc dziwnie mi się czyta o Deidarze, który jest..zamknięty w sobie? Deidara jakiego znam jest pyskaty, wybuchowy i zawsze chce mieć rację *.* Więc to było coś co mnie zdziwiło i zszokowało xd
    No ale historia z jego przeszłości jak najbardziej ci się udała ;)
    Drobna uwaga nie dawaj wielokropku przed zdaniem. Ten wielokropek pod żadnym warunkiem nie pasuje xd
    Oczywiście nie chcę cię tym urazić po prostu wyrażam swoją nic nieznaczącą opinię xd Będę dalej czytała twoją historię o Deidarze i czekam na kolejną notkę ^^ + dodaję cię do "blogów, które czytam"

    PS: Nie masz gadżetu "obserwatorzy" więc nie będę wiedziała kiedy dodajesz kolejne notki. Bardzo bym prosiła dodaj ten gadżet,a jak nie to informuj mnie o nowych notkach na moim blogu żebym była cały czas na bieżąco ;)
    http://deidara-opowiadanie-autorka.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Dei... Zdradzony przez swoich...
    Co do notki to jak zwykle - brak mi słów żeby ją opisać >_< Po prostu świetna ^^
    Czekam na nowe rozdziały ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka i pomysł!
    Biedny Deidara ;(
    Czekam na następną notkę ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ! Wspaniałe ! I ogólnie rewelacja !
    A teraz już na spokojnie. Biedny Dei aż mi się go żal zrobiło. Taka smutna przeszłość, teraźniejszość z resztą też...
    Wredny Tanaki. Zły i fuj ! Jak mógł zaatakować naszego artystę. Przynajmniej jest już po sprawie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Yhh, Tanaki mnie wkurzył! Nie tak zachowuje się towarzysz.. Widzę,że to nie będzie jakaś wesoła historia, ale to nic;p Deidara miał kiepską przeszłość i jeszcze teraz mu się nie układa ;f

    OdpowiedzUsuń