niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter 10

//Deidara//
Zirytowany nowymi kłopotami, w które wpędziła mnie Amano posłałem dziewczynce wymowne spojrzenie... już drugi raz w tak stosunkowo krótkim czasie.  Jednak mimo swojego niezadowolenia nie powiedziałem nawet słowa sprzeciwu.... chociaż gdyby nie fakt, że tuż obok stoją ninja z Konohy pewnie zrobiłbym nie małą awanturę... nie ujdzie jej to płazem, ah nie ujdzie...

-Więc sądzę, że możemy już wyruszać.- Dokończył białowłosy i całą grupą poszliśmy w stronę... sam nie wiedziałem gdzie zmierzaliśmy, ale gdzieś na pewno...


Po pewnym czasie naszej jakże niespodziewanej podróży blondyn, który wcześniej wykłócał się z resztą zespołu znów zaczął wrzeszczeć. Tym razem za powód zdenerwowania chłopaka śmiało mogłem podać Sas... Ses... Sus... dobra, nie pamiętam jak nazywał się ten drugi. Zresztą nawet nie chciałbym tego wiedzieć. Po prostu chodzi mi o tego emo-dzieciaka (dop. aut. i wszyscy od razu wiedzą o co chodzi xd). W każdym razie, gdy reszta była zajęta rozmową ja zgarnąłem brunetkę i trochę zwolniłem kroku.
-Więc? Jakieś słowo wyjaśnienia byłoby mile widziane, un...- Brązowooka uśmiechnęła się, zupełnie tak, jakby była dumna ze swojego uczynku.
-Nic specjalnego, desu. Po prostu załatwiłam nam eskortę, desu. Fajnie, prawda, desu?- Zamilkłem. To dziecko po prostu mnie rozbraja... o ile dobrze zrozumiałem wspaniałomyślna Amano właśnie zapewniła drużynę geninów (do. aut. i Kakashiego...), że zapłacę im za niepotrzebną misje odprowadzania nas... do wioski.... chyba.- Coś się stało, desu?
-Powiedzmy...- Z trudem powstrzymałem się od krzyknięcia na czarnowłosą.- Według mnie to po prostu STRATA PIENIĘDZY, un?
-Strata pieniędzy, desu? Znam pana Kakashiego od dawna... już nie jeden raz robi mi taką przysługę więc pewnie nie weźmie za dużo...  zresztą zawsze tak robię, a jakoś kasy mi nie zabrakło, desu.
-Czekaj.... czyli ty masz ze sobą pieniądze, un?! 
-Yhym! Praktycznie każdy ma jakieś fundusze, a ja nie jestem wyjątkiem, desu!- Brunetka wytknęła
łobuzersko język. "Nie, tego już za wiele.... czyli JA, z własnej dobrej woli, płacę za JEJ nogę, a następnego dnia ona z uśmiechem na twarzy oznajmia mi, że ma własne oszczędności?!" Zacisnąłem pięści... nie, mimo całego mojego oburzenia nie mogłem od tak się na nią wściec. W końcu to jeszcze dziecko... (dop. aut. biedny Tobi... aż żałuję, że w Shippuuudenie Deidara nie był taki spokojny... ^^")
-Więc... skoro masz pieniądze, to równie dobrze sama możesz zapłacić za tę "przysługę", un.
-Ja, desu? Przecież ty też z nami idziesz, desu! Też powinieneś zapłacić połowę, desu!
-Mi tam obstawa niepotrzebna, un. Sam potrafię o siebie zadbać, un. - Zanim dziewczynka zdążyła znaleźć jakąś sensowną wymówkę dołączyłem do już pogodzonej bandy shinobi (dop. aut. tsa, bo Sakura to shinobi, a nie kunoichi... ^^"). Na szczęście, Amano postanowiła pogodzić się z wydatkiem i nie powiedziała już nawet słowa... przez całą drogę. Muszę przyznać, że trochę mnie to zdziwiło...


-Nareszcie w Konoha, dattebayo! Już czuję smak ramenu... Sa-ku-ra-chan! Może pójdziesz ze mną do Ichiraku? Mam nawet kupon dla dwóch osób
-Z tobą? W życiu!- Zielonooka odsunęła się od niebieskookiego z obrzydzeniem z oczach.
-To... okrutne... Sakura-chan.... po prostu.... okrutne...- Wydukał zawiedziony odmową różowowłosej blondyn. Wyglądał na załamanego. Mimo to ze wszystkich wypowiedzianych przez niego kwestii wcześniejsze zdanie mógłbym śmiało zaliczyć jako najmądrzejszą wypowiedź ułożoną przez chłopaka...oczywiście chodzi mi o część, w której oznajmił, że jesteśmy w Wiosce Liścia... chociaż z okropnością dziewczyny też się trochę zgadzam.... jest za głośna jak dla mnie.- Sakura-chan, ale może jednak...?
-Nie tym razem, Naruto. Nie sądzę, żeby Sakura była chętna, a ty i tak masz pewne zadanie...- Zamaskowany mężczyzna postanowił oszczędzić genince nerwów i odpowiedział za nią.
-Zadanie, dattebayo?! Jakie zadanie?!
-Masz zająć się naszymi... .gośćmi.
-Co, dattebayo?!
-C, un?!- Krzyknęliśmy jednocześnie."Dlaczego musiał nam się trafić akurat ten najgłośniejszy i najbardziej wkurwiający?!" Może to trochę dziwne, ale po tej sytuacji z krzykiem mam małe deja vu...


**************************************

Więc... dzisiaj będzie trochę ogłoszeń ^^"


Pierwszą rzeczą jaką chciałabym wyjaśnić jest długość notek; już nie jedna osoba upomina mnie w komentarzach, że długość rozdziałów jest dosyć.... skromna. Jak już kiedyś wspominałam ten blog jest tylko odskocznią od innego opowiadania, więc nie mam czasu, żeby napisać coś dłuższego ^^"


A po drugie z przykrością ogłaszam, że niedawno zadecydowałam, iż zrobię sobie malutką przerwę w czasie wakacji. Wiadomo, czas wolny, a co za tym idzie liczne wyjazdy, wycieczki, odwiedziny etc. Więc raczej nie znajdę czasu na publikację postów... ale nie martwcie się. Nie porzucam blogowania :) Po prostu chcę napisać kilka rozdziałów w przód w czasie wakacji, by już pierwszego września wznowić działalność na blogach.... no właśnie: blogach. Oprócz tego opowiadania mam w planach kolejne, ale zanim je zacznę chcę napisać coś na zapas... krótko mówiąc powód jest ten sam, co powyższy. Jednak jeśli chodzi o mój drugi, aktywny nadal blog (Yuna w Akatsuki) to rozdziały będą pojawiały się normalnie: historia chyli się już ku końcowi, więc dokończę tylko tamten opek i już definitywnie robię sobie przerwę, by wszystko ładnie nadrobić :>


Dodam jeszcze, że we wrześniu spełnię swą obietnice; dłuższe notki! : D Sądzę, że również będą pojawiać się o wiele częściej, ale to wszystko jeszcze sobie ustalimy... ;P Jeśli chodzi o komentarze na Waszych blogach.... czytać na pewno będę, ale komentować trochę rzadziej. Mam nadzieję, że się tym nie zrazicie ^^"


O ile to możliwe prosiłabym też wszystkich czytających o skomentowanie tej notki; choćby anonimowo. Po prostu chcę wiedzieć, ile osób czyta, a po powrocie przekonać się, ile odpuściło sobie czytanie xP Zobaczymy, jak zmaleje moje skromne grono czytelników : D


Więc.... sayonara! Następny rozdział pojawi się dopiero 1 września, więc mam nadzieje, że do tego czasu nie zapomnicie o moim blogu :)


A tak btw. dopiski dłuższe niż sama notka.... tylko pogratulować, Kuroi tylko pogratulować.... ._____.


Pozdro i Sayonara ;***

wtorek, 21 maja 2013

Chapter 9

//Narrator//
Brunetka biegła przed siebie zostawiając znudzonego podróżą Deidare w tyle. Chociaż blondynowi zbytnio to nie przeszkadzało; przynajmniej mógł podziwiać piękny, leśny krajobraz. Pogrążając się w własnych przemyśleniach, a jednocześnie obserwując okolice, całkowicie odciął się od świata. W głowie cały czas widział obraz białowłosej, którą wraz z Amano mieli okazje spotkać w ostatnio odwiedzonej przez nich wiosce. Wcześniej tego nie zauważył, ale przypominając sobie wygląd Shunkan czuł, że już kiedyś ją spotkał. Dawno, ale to naprawdę dawno temu. W Iwie, albo w Wiosce Piasku.... swego czasu często tam bywał, więc bardzo możliwe, że podczas jakiejś misji spotkał właśnie Kanjou.


Brązowooka już dawno zniknęła chłopakowi z oczu, a on nawet nie zdążył tego zauważyć. Był zbyt pochłonięty swoimi myślami. "Powinienem znaleźć jakiś nocleg na dzisiejszy wieczór... nie sądzę, żeby nocowanie w Konoha było zbyt dobrym pomysłem, więc przydałaby się jakaś jaskinia po drodze. Ale oczywiście o takowej ani widu, ani słychu... i już widzę, jak Amano zacznie wybrzydzać, że nie chce spać na ziemi... wkurwiające dziecko. Kupujesz takiemu gówniarzowi, a ci nawet dziękuje nie powie.... jak to zabrzmiało... a właśnie... Amano." Dopiero, gdy  przypomniał sobie o obecności czarnowłosej zrozumiał, że dziewczynka wybiegła już hen daleko do przodu. Natychmiast wskoczył na najbliższe drzewo i podążył śladem towarzyszki.


//Deidara//
Niedługo zajęło mi znalezienie dziewczynki. W końcu ze względu na swoją sztuczną kończynę nie jest za dobrą biegaczką. Jednak o ile to nie było dla mnie żadnym problemem, to fakt, że nie była sama śmiało mogłem uznać za potencjalne zagrożenie. Zatrzymałem się na chwilę, by przyjrzeć się domniemanym przeciwnikom przed rozpoczęciem rozmowy. Pierwszym z nich okazał się być na oko kilka lat młodszy ode mnie blondyn, o niebieskich oczach, ubrany w coś w rodzaju... pomarańczowego dresu. Drugi, w tym samym wieku co poprzedni, miał kruczoczarne włosy i równie ciemne oczy. Kolejnym nieznajomym była różowowłosa dziewczyna, stojąca tuż koło ostatniego, a jednocześnie najstarszego ninjy; białowłosego mężczyzny, którego twarz skutecznie ukryta była pod maską. Do tego każda z zauważonych przeze mnie osób nosiła opaskę z emblematem Konohy.


Wiedziałem już jak wyglądają shinobi, więc z zaciekawieniem ruszyłem w stronę grupy chcąc się dowiedzieć, o czym mogliby rozmawiać z Amano. Już z daleka mogłem usłyszeć krzyki pomarańczowego dresa wyraźnie zbulwersowanego... czymś. Nie mogłem określić co dokładnie zirytowało blondyna, bo jedynym słowem, które słyszałem było uparcie powtarzane "dattebayo", a jedynym sposobem, by się tego dowiedzieć było podejście do awanturnika. I tak też zrobiłem. Nie minęła chwila, a pojawiłem się u boku brunetki.
-Ale Kakashi-sensei...!- Wykrzyknął niebieskooki.
-Hm... więc to ty jesteś chłopcem, o którym opowiadała nam twoja przyjaciółka?- Białowłosy zignorował ninje i zauważając moje przybycie zaczął zadawać pytania. Ja, słysząc, iż dziewczynka zdążyła już napaplać tysiąc pięćset faktów o mojej osobie, posłałem jej wrogie spojrzenie.
-Tak, to ja, un...
-Chciałem tylko powiedzieć, że chętnie przyjmiemy waszą ofertę. Ostatnio nasza wioska miała... kilka problemów z ninja z Dźwięku, więc każde pieniądze się przydadzą.- "Pieniądze?! Mam kolejną kasę na jej głupotę wydawać?!"
-Ekchem... więc na pewno nam się to przyda, prawda?- Spytała wymownie Amano dając mi do zrozumienia, że mam się zgodzić na tą jakże dziwną propozycję.
-P-prawda, un...- "To ostatni raz, kiedy się na coś takiego zgadzam..."


***************************************


Na reszcie jakiś rozdział! Wow, naprawdę dawno niczego nie publikowałam... na tym blogu ^^" Już mnie nawet pewien człek upominał, że mam coś napisać (tak, człeku, wiedz, że to o ciebie chodzi), ale nie miałam zbytnio czasu, ani humoru. Musiałam rozwiązać kilka ważnych spraw i cóż... tak wyszło. Ale postaram się powrócić do normy :)


Do tego nie komentowałam Waszych blogów... z góry za to przepraszam. No i... dzisiaj raczej tego wszystkiego nie nadrobię ^^" Naprawdę dużo się tego nazbierało. Ale postaram się w niedzielę wszystko załatwić; dlaczego dopiero wtedy? Iż, gdyż wyjeżdżam na kilka dni :)


Następna notka pojawi się gdzieś tak w przyszłą środę.


Pozdro i jeszcze raz gomene za niedogodności ;***

środa, 24 kwietnia 2013

Chapter 8

//Deidara//
-...Skręcisz w prawo i już jesteś.- Wyjaśniła Shunkan. Po raz kolejny postanowiła pomóc mi i Amano pokazując drogę do najbliższego sklep lalkarskiego... sam nie miałem pojęcia, czy okaże się to pomocne bo w końcu brunetka nie jest marionetką, ale nie miałem nic do stracenia; lepsze to niż noszenie jej przez całą podróż.
-Dziękujemy, Shunkan-chan, desu!- A właśnie... zapomniałem wspomnieć, że podczas noclegu spędzonym u Kanjou wymyśliłem, że skierowanie się na zachód, tak jak skłamałem białowłosej, nie byłoby aż takim złym pomysłem... możliwe, że udałoby mi się wtedy dotrzeć w okolice Konohy, a stamtąd skierować się prosto na północ; do Kraju Żelaza. Tam zagrożenie ze strony ANBU spadłoby prawie do zera, a samuraje nie są dla mnie żadnym wyzwaniem... a przynajmniej ci, którzy zazwyczaj wysyłani są przez panów feudalnych. Jeśli zdecydowaliby się wysłać jakieś silniejsze drużyny to już nie byłoby tak kolorowo... ale zawsze lepsze to niż walka z ninja.


-Do zobaczenia.- Złotooka pomachała mi i Amano na pożegnanie.
-Do widzenia, desu!
-Pa, un...- Mruknąłem znikając białowłosej z oczu. Teraz musiałem tylko odnaleźć miejscowego lalkarza i już będziemy mogli opuścić to wnerwiające miasteczko...


Zatrzymałem się przed drzwiami, na którymi wisiał miernie wyglądający, stary szyld mówiący: Lalki i marionetki Yokihaki.
-Na co czekasz, desu? Wchodź, desu!- Krzyknęła mi do ucha dziewczynka.
-Już, już, un.- Powoli nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi wgłąb domu. W odpowiedzi usłyszałem tylko głośne skrzypnięcie. Wszedłem do środka rozglądając się na wszystkie strony. Na pierwszy rzut oka budynek wyglądał na opuszczony. Zrobiłem kilka kroków w stronę następnego pomieszczenia łudząc się, że znajdę w nim jakiegoś porządnego, zadbanego sprzedawce marionetek...
-Oh! Klienci!- Wymamrotał siedzący przy biurku staruszek. Miał krótkie, szare włosy, a ubrany był w staromodne kimono... jak większość mieszkańców tej wioski zresztą.
-Czy to pan jest Yokihata-sanem, un?- Zapytałem prosto z mostu.
-W rzeczy samej! To ja. A cóż sprowadza do mnie tak nietypową parę młodzieńców?-Yokihata z niemałym trudem podniósł się z krzesła i podszedł do nas. Mimo sędziwego wieku mężczyzna był ode mnie wyższy o głowę.
-Mógłby pan dla nas coś... naprawić, un?


Wyjaśniłem całą sytuacje z nogą brunetki, a marionetkarz zabrał się do pracy. Mimo jego niepozornego wyglądu muszę przyznać, że praca poszła mu w miarę sprawnie. Musiał być mistrzem w swoim fachu. Ale oprócz wysokich umiejętności posiadał równie wysokie wymogi co do opłat za jego usługi... nadal nie wierzę, że wydałem prawie połowę moich oszczędności na Amano... jednak odstawmy na bok sprawę z lalkarzem oraz brązowooką i przejdźmy do ważniejszych spraw jak nasza podróż do Konohy... oczywiście mnie zawsze musi coś spotkać...

//Narrator//
-Jak to nie ma z wami Deidary?!- Krzyknął niski, nieźle wkurzony staruszek.
-Dziadke, to nic... znajdzie się, nie? Hehehe...- O ile Deidara jeszcze nie osiągnął swojego celu podróży do Kurotsuchi i Akatsuchi zdążyli już dotrzeć do Iwa-gakure, a co więcej zdać raport Tsuchikage. Ten za to nie był z tego zbytnio zadowolony... miał swoje lata i wiedział, że w najgorszym wypadku blondyn mógłby dowiedzieć się o przeszłości swojego klanu, a to byłoby dosyć kłopotliwe. Ale nie mógł tak ni stąd ni zowąd wysłać ANBU na poszukiwanie chłopaka. Musiał poczekać na wyniki sekcji zwłok, aby upewnić się, że niebieskooki potrafi wykonywać swoje "wybuchowe jutsu", ale do tego czasu mógł tylko bezczynnie siedzieć i czekać na werdykt...


********************************
Gomene, rozdział jest strasznie krótki, niedokładny i spóźniony... jeszcze raz przepraszam... po prostu nie jestem w stanie niczego więcej napisać... mam kilka... hmm... jakby to ując... osobistych problemów w realnym świecie i od dłuższego czasu trudno cały czas o nich myślę... kto wie o co mi chodzi ten wie...

No i kolejne przepraszam... że nie czytałam, ani nie komentowałam notek na Waszych blogach. To wszystko spowodowane jest tą całą sytuacją... ale postaram się dzisiaj, lub jutro wszystko nadrobić :)

Jeśli uda mi się jakoś załatwić te wszystkie sprawy to rozdział ukażę się 1 maja, ale tak jak wspomniałam; tylko, jeśli jakoś uda mi się to wszystko rozwiązać.

Pozdro i Sayonara ;***

niedziela, 14 kwietnia 2013

Chapter 7

//Deidara//

-Mogłabym wiedzieć, co robicie przed moim domem?- Zanim zdążyłem przyjrzeć się bliżej brunetce odezwał się czyiś spokojny, a zarazem zimny głos...
Odruchowo spojrzałem w stronę rozmówcy. Okazało się, że była nim niska dziewczyna, o bladej cerze, ubrana w lawendową yukate przepasaną różowym obi (dop. aut. dla niewtajemniczonych; to pas, którym obwiązuje się kimono). Kilka z jej długich, śnieżnobiałych kosmyków zostało spięte spinkami w kształcie róż. Całości dopełniał zadarty nos i ogromne, złote oczy, którymi właśnie wypatrywała mojej reakcji.
-Ja... my po prostu chcieliśmy schronić się przed deszczem, un. Już idziemy, un.- Cała moja obojętność prysła. Speszony spotkaniem już chciałem zgarnąć Amano i poszukać jakiegoś innego odpowiedniego na odpoczynek miejsca, lecz nieznajoma zatrzymała mnie przed odejściem.
-Czekaj...- Jej ton nadal nie wykazywał ani krzty współczucia.- Nie macie się gdzie zatrzymać?-
-Można by tak powiedzieć, un...- Dziewczyna zaczęła się zastanawiać po czym wypaliła.
-Jeśli chcecie możecie tu zostać.- Mimo, że łatwo można było rozpoznać iż ta propozycja nie do odrzucenia pochodzi z litościwej natury białowłosej w jej głosie nadal słychać było tylko obojętność...


//Narrator//
Złotooka zwinnie wyminęła blondyna po czym jednym ruchem wyjmując zza materiału mały, srebrny kluczyk przekręciła go w zamku.
-Więc...?- Niebieskooki pokiwał twierdząco głową, a następnie najdelikatniej jak potrafił podniósł nadal śpiącą brunetkę. Nie chciał jej obudzić; w końcu przyniosłoby to tylko niepotrzebne narzekania. Gdy dziewczyna weszła do mieszkania młody shinobi podążył w jej ślady.
 Mieszkanka małej wioski zaprowadziła Deidare do czegoś w rodzaju pokoju gościnnego. Chłopak zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Nic specjalnego; najzwyczajniejsza, urządzona w starojapońskim stylu, sypialnia, która na jego szczęście była wyposażona w dwa łóżka. Nie zawlekając położył towarzyszkę na jednym z posłań, po czym przeniósł wzrok na stojącą w progu miejscową. 
-Dzięki za nocleg, ale nawet nie znam twojego imienia, un.
-Kanjou Shunkan.- Shunkan podała blondynowi tą jakże krótką, a zarazem treściwą odpowiedź i zniknęła gdzieś w głębinach mieszkania zamykając za sobą drzwi.


Niebieskooki leżał na łóżku rozmyślając o wszystkich wcześniejszych wydarzeniach. Nadal nie mógł uwierzyć, że tak obojętna dziewczyna jak Kanjou zaproponowała dwójce podróżników nocleg. W końcu nawet nie znała ich imion... zresztą on sam też na początku nie znał nazwiska Amano, a jednak postanowił zabrać ją ze sobą.... w sumie to nadal nie wie, czy to w ogóle jest nazwisko...


Jego przemyślenia przerwała białowłosa wchodząc do pokoju i cichutkim głosem pytając, czy może nie zechciałby napić się herbaty. Dei kolejny raz nie mógł odmówić propozycji złotookiej i ruszył za nią do innego pomieszczenia. Dekorator mieszkania zbytnio się nie popisał i zaprojektował mało ozdobną kuchnię.


Dziewczyna wyjęła z szafki dwie filiżanki i nastawiła wodę w staromodnym czajniczku z gwizdkiem. Następnie usiadła przy małym stoliku ruchem głowy pokazując, aby blondyn do niej dołączył.
-Chyba jeszcze się nie przedstawiłem... nazywam się Dei, un.- Deidara poczuł, że zdradzenie swojego pełnego imienia byłoby nierozsądne, a ten skrót idealnie pasował do jego nowej, tymczasowej tożsamości, w której to na pewno nie mógł być nunekinem z Iwy.
-Nie obchodzi mnie jak się nazywasz. Wolałabym wiedzieć co cię sprowadza do tak skromnej wioski jak ta.- Odparła oschle rozmówczyni.
-Jestem tu tylko przeiazdem, un.
-Przejazdem...?- Słysząc nieprzyjemny gwizd zwiastujący, iż woda była już dostatecznie gorąca Shunkan nalała ciesz do wcześniej przygotowanych kubeczków. Podała gotową herbatę gościowy i zaczęła kontynuować rozmowę.- Do jakiej wioski zmierzacie?
-Jest pewne małe miasteczko na północ stąd, un...- Niebieskooki wziął łyka napoju. "Gorzka...!" Krzyknął w myślach jednocześnie dziwiąc się jak złotooka może pić tak niedobrą, według niego, herbatę.
-Na zachodzie, tak? Większość sklepów wstrzymała dostawy z powodu grupy bandytów grasujących w tych stronach. Radziłabym poczekać aż ANBU się z nimi rozprawią i dopiero wtedy wyruszyć.
-Doceniam twoją troskę, ale poradzę sobie z jakimiś podrzędnymi złodziejami, un.- Złotooka prychnęła pogardliwie słysząc słowa blondyna.
-Tylko nie mów, że nie ostrzegałam.- Dziewczyna wstała od stołu.- A teraz wybacz, ale pójdę się już położyć. Tobie radzę zrobić to samo.- Kanjou wyszła zostaiając Deidare samego w pomieszczeniu...

*************************************************
Kurde... obiecałam Wam, że w dzisiejszej notce będzie się więcej działo, ale te moje ślimacze opisy wszystko przeciągnęły ><

Nom więc... dzisiaj chyba troszeczkę się rozpiszę pod notą dlatego podam wszystko w punktach ^^"

1. Ostatnio zauważyłam, że dosyć dużo osób umieszcza na swoich blogach gadżet obserwatorów, a ja nie chcąc zostać w tyle również go umieściłam... krótko mówiąc jeśli ktoś chcę być na bieżąco to zachęcam do dołączenia :> Nadmienię jeszcze tylko, że z każdego czytelnika cieszę się jak żul na darmowe piwo i na pewno dałoby to mi dużo motywacji. To samo z komentarzami... każdy jeden czytam z bananem na twarzy ;P

Jak ktoś jest leniem to może przeczytać tylko pierwsze i ostatnie zdanie drugiego punktu xdd

2. Moim głównym blogiem jest Yuna w Aka, a ten jest tylko czymś w rodzaju odskoczni, gdy nie mam weny na pisanie tamtego opka. Jednak jeśli ktoś czyta wcześniej wspomniane opowiadanie to wie, a przynajmniej się domyśla (otwarcie napisałam, że mam zamiar zajebać główną bohaterkę... gratuluję geniuszu tym, co się nie skapnęli X.x Znaczy się bez obrazy, ne?), że mam zamiar powoli kończyć tamtą historie. Ale po chuj wspominam o tym tutaj? Otóż kiedy uda mi się doprowadzić to wszystko do końca to ten blog będzie czymś w rodzaju następcy i powiedzmy, że zacznę poświęcać mu trochę więcej uwagi... bo nie oszukujmy się; do tej pory losy tego opowiadania miałam trochę koło dupy... dobra, a teraz w dużym skrócie: po zakończeniu Yuny rozdziały będą miały po około  900-1000 słów i publikowane będą w odstępach 3-4 dni  + postaram się coś zrobić z wyglądem bloga, bo jest trochę nijaki :)

3. Ostatnio przeczytałam komentarz, iż tekst wyśrodkowany trochę niewygodnie się czyta. Więc takie szybkie pytanko do Was; wolelibyście, żeby był stricte wyrównany do lewej, czy wyśrodkowany tak jak teraz? Ogólnie dziękuje też Zjem Cie za to, że napisała mi o takich niedogodnościach, bo szczerze mówiąc nie czytam tekstu na blogu i nie wiem, czy może Wam to przeszkadzać ^^"

4. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście w komentarzach wypisywali wszelkie błędy w interpunkcji, fonetyce, ortografii, czy powtórzenia w tekście... nie zawsze mam czas, żeby sprawdzać notki ^-^'

NOwy rozdział gdzieś tak w przyszłą niedzielę ;>

Dobra, to by chyba było na tyle, bo jeszcze te dopiski będą dłuższe niż sama notka ^^"

Pozdro i Sayonara ;***

wtorek, 9 kwietnia 2013

Chapter 6

//Narrator//
Wiatr muskał liście swoim delikatnym dotykiem wprawiając je w ruch i przy okazji powodując ciche szelesty łudząco podobne do szeptów. W końcu niesforne wietrzysko postanowiło oderwać się od koron drzew biorąc sobie za cel blondyna, który zajęty niesieniem na plecach brunetki nie mógł poprawić wpadającej mu do oczu grzywki.
-Akasuna no Sasori...? Un?- Powtórzył po kilku próbach odgarnięcia włosów ruchem głowy.
-Tak, Akasuna no Sasori, desu!- W głosie Amano można było rozpoznać coś w rodzaju podziwu zmieszanego z ekscytacją na samą wzmiankę o mężczyźnie.- Jest po prostu niesamowity, desu! To najlepszy marionetkarz na caluuuutkim świecie, desu! I jest strasznie miły, desu!- Brązowooka cały czas wynajdywała coraz to nowsze komplementy skierowane pod adres ów lalkarza,
-Czyli... to on zrobił ci tą sztuczną nogę, un?- Wypalił niebieskooki przerywając przemowę dziewczyny.
-Yhym! I nawet nie chciał za nią pieniędzy, desu!- Blondyn chciał powiedzieć kilka zdań na temat jakości tego jakże wartościowego przedmiotu, ale zatrzymała go drobna kropelka wody spadająca prosto na jego nos. Spojrzał w niebo. O ile wcześniej wydawało się, że prognoza na dziś będzie słoneczna teraz na niebie królowały ciemne chmury. Musiał być zbyt pochłonięty rozmową z brunetką, by zauważyć zmieniającą się pogodę... chociaż nie do końca można by nazwać to "rozmową". Cała ta dyskusja opierała się głównie na wywodach Amano na najróżniejsze tematy. Deidara tylko słuchał słów towarzyszki co jakiś czas przytakując, lub, tak jak w tym przypadku, powtarzając niektóre rzeczowniki, czasowniki czy przymiotniki. Jednak czy chciał, czy nie z powodu zbliżającego się deszczu musieli ustalić, gdzie zaczną szukać schronienia...


//Deidara//
-Wiesz może, w którą stronę do najbliższej wioski, un?- Wypaliłem po chwili namysłu. "Jestem debilem... pytam się dzieciaka o drogę... nawet nie wiem, po co to robię, skoro..."
-Iwa-gakure. Jak się nie będziesz tak wlókł to może dotrzemy do Iwy przed wieczorem, desu.- Lekko zdziwiony jej orientacją w terenie zatrzymałem się wypytując o inną możliwą drogę.
-Jakieś inne możliwości, un...?
-Suna, de...
-Dalej, un...?
-Dalej...? Ale to...
-Po prostu powiedz, gdzie mam iść, żeby wynająć pokój czy coś w tym stylu, un. Odległością się nie przejmuj, un.
 -Jest pewna mała wioska na zachodzie, desu. Tylko, że tym tempem dotrzemy tam dopiero jutro, desu.
-Eh... trzymaj się mocno, un...- Kiedy upewniłem się, że Amano nie spadnie skoczyłem na najbliższe drzewo i bez słowa ruszyłem we wskazanym przez brązowooką kierunku.


Nie wzbudzając żadnych podejrzeń wkroczyliśmy do wioski... szczerze mówiąc byłem zszokowany, ponieważ wejście do miasta nie miało żadnych zabezpieczeń... ani straży, ani murów odgradzających miasteczko od lasu... o innych bardziej zaawansowanych środkach bezpieczeństwa lepiej nie wspominać.


Zaczęliśmy rozglądać się za jakimś hotelem. Jednak kiedy pytaliśmy mieszkańców o jakiś nocleg wszyscy uparcie twierdzili, że w ich miasteczku nie ma żadnego takiego miejsca. I niestety; mieli racje. Z czasem wszyscy miejscowi powrócili do swoich małych, skromnych mieszkań, a ciemne niebo zaczęło ronić pojedyncze łzy... chcąc schronić się przed ulewą położyłem brązowooką na ganku samemu usadawiając się obok. Nie obchodziło mnie to, że właśnie zagradzam komuś wejście do domu. Byłem zmęczony, a deszcz zmoczył mnie do suchej nitki... o tym, że cholernie bolało mnie zranione oko lepiej nie wspominać. Zresztą Amano też nie wyglądała za dobrze. "Skoro tak ma wyglądać pierwszy dzień życia jako nukenin to nie mogę sobie wyobrazić, że później może być jeszcze gorzej niż teraz..." 
-Hę...?- Zanim się spostrzegłem dziewczynka zasnęła... opierając się o moje ramię przy okazji. Gdyby tak się przyjrzeć... jej oko, a raczej powieka, którą normalnie zasłaniała długa, kruczoczarna grzywka miała kilka dziwnych blizn...
-Mogłabym wiedzieć, co robicie przed moim domem?- Zanim zdążyłem przyjrzeć się bliżej brunetce odezwał się czyiś spokojny, ale zarazem zimny głos...


***********************************************

Emm... dzisiaj notka jest jakaś... średniawa... znowu tylko jakieś nudnawe pogaduszki... ale w następnym chapterze powinno byś trochę więcej wydarzeń, a mniej niepotrzebnych rozmów ;>


Następny rozdział ukażę się gdzieś około 14 kwietnia ;)


Pozdro i Sayonara ;***

czwartek, 28 marca 2013

Chapter 5

//Narrator//
-Kurwa...- Mruknęła pod nosem, kiedy zauważyłam, że ślad pozostawiony przez morderce Tanakiego urywa się przy jednym z dębów zwiastujących kres pustyni, a początek wielkiego, bezkresnego lasu. 
-Kurotsuchi... powinniśmy już wracać do wioski... tutaj i tak już nic nie zdziałamy...- O ile brunetka nadal miała nadzieje na znalezienie Deidary, lub chociażby możliwość zemsty na wrogim ninjy jej towarzysz nie podzielał tej opinii. Niedługo po wyruszeniu na poszukiwania Akatsuchi zdał sobie sprawę, że przestępca już dawno zdołał uciec, a cała ta bezcelowa farsa tylko marnuję ich czas. Mimo to milczał... nie powiedział ani słowa sprzeciwu wiedząc, że żadna wypowiedź nie mogłaby zmienić zdania Kurotsuchi. Zresztą nie mógłby tak po prostu powiedzieć "Tanaki nie żyje, Deidara pewnie też, o ile to nie on go zabił." Tak, Akatsuchi miał niemałe podejrzenia co do blondyna... zresztą co się dziwić. Kawada ostatnio dziwnie się zachowywał; był cichszy niż zwykle, częściej przesiadywał w domu, a kiedy już raczył się z kimś spotkać albo pogadać był wyjątkowo opryskliwy i starał się jak najszybciej kończyć wszelkie próby kontaktu. Chociaż gdyby tak się zastanowić to mogłoby to mieć związek z ostatnimi wydarzeniami...?


//Deidara//
  -Tylko co TY robiłaś na środku pustyni, un?- Spytałem unosząc brew do góry w geście ciekawości.
-Emm...- Dziewczynka przez dłuższą chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.-... Wyszłam na spacer... desu?- Wystarczyło samo moje spojrzenie, aby brunetka zrozumiała, że jej wymówka jest niedorzeczna.- Ej... ale ty też jakoś się tam znalazłeś, desu!
-Nie zmieniaj tematu, un.- Wywody brązowookiej zaczynały mnie już irytować... nie dość, że przez jej ciekawość mógłbym wpakować się w niemałe kłopoty, to sama unikała zdradzania choćby najdrobniejszej informacji na temat jej osoby.- Przecież nie mogę uczyć moich "sztuczek" osoby, której praktycznie nie znam.- Skłamałem oczekując jej odpowiedzi.
-Ja... to... to nie twoja sprawa, desu!- Dziewczynka pisnęła odbiegając ode mnie na kilka metrów w przód. Pewnie zostawiłbym ją w spokoju, gdyby nie fakt, że dziewczynka znała kilka szczegółów za dużo...


Przyspieszyłem dorównując kroku brunetce.
-Nie rozumiem o co robisz taki szum, un...
-M-mam swoje powody, desu...- W jej głosie można było wyczuć nutkę frustracji, Zupełnie tak jakby jej cała opryskliwość i pewność siebie zniknęła tuż po moim pytaniu...
-Powiedz chociaż jak masz na imię, un.- Brązowooka zwiększyła tempo prawie biegnąc.
-Już Ci mówiłam... najpierw sam się przedstaw, desu...- Nie miałem zamiaru dłużej przeciągać całej tej farsy, ale ustępowanie brunetce również nie za bardzo mi pasowało... do tego nie było to zbyt rozsądnym posunięciem. Cicho westchnałem... "Niech się dzieje, co chcę..."
-Deidara.
-Słucham...? Desu?- Skołowana rozmówczyni nie zrozumiała o co mi chodzi.
-Mam na imię Deidara, un. A ty jesteś...?
-Ama...- Nie zdołała dokończyć zdania, a pod wpływem szybkiego chodu zahaczyła o wystający z ziemi korzeń i wywinęła orła przy okazji zdzierając kawałek bandaża z lewej nogi. Zanim zdążyłem dostrzec jaką ranę ukrywał skrawek materiału nieznajoma zasłoniła miejsce dłonią. Następnie drugą ręką próbowała poprawić opatrunek. Niestety nie dawało to żadnych skutków.


Obserwowałem starania brązowookiej czekając na rozwój wydarzeń. Minęło kilka chwil od rozpoczęcia jej starań i zaczęła uświadamiać sobie, że to niemożliwe. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, a po chwili skierowała go z powrotem na zranioną część ciała. W końcu zdecydowała się pozostawić opatrunek w spokoju. Położyła dłonie na ziemi próbując się podnieść. Kolejny raz działania brunetki okazały się bezskuteczne. Jednak ja byłem zbyt zdziwiony skrywaną pod bandażem tajemnicą, aby przejąć się tym, że dziewczynka nie może ustać i co chwila ponownie pada na kolana. Jej noga... w sumie określenie "noga" raczej nie jest poprawne w tym przypadku... raczej "sztuczna kończyna" bardziej by tu pasowało. Ale wracając do tematu; nie miała lewej nogi, a coś w rodzaju drewnianej imitacji. Trochę tak jak... lalka.
-B-będziesz się tak gapić czy pomożesz, desu?!- "Czy chcę, czy nie muszę mieć ją na oku... przynajmniej do czasu, aż nie zdecyduje co z nią zrobić." Bez słowa wyjaśnienia ukucnąłem przy brązowookiej i rozwiązałem ledwo trzymający się bandaż. Oczywiście nie obyło się bez kilku wrzasków, żebym tego nie robił. Mimo to chciałem dokładniej obejrzeć kończynę. Nie byłem ekspertem w tych sprawach, ale mogłem śmiało przyznać, że coś musiało uszkodzić cały mechanizm... i to bynajmniej nie był upadek. Całe to niefortunne zdarzenie było tylko katalizatorem, który przyspieszył nieuchronny koniec użyteczności przedmiotu.


Nadal kucając odwróciłem się plecami do dziewczyny dając jej do zrozumienia, żeby weszła mi na plecy. Oczywiście od razu skorzystała z pomocy. Przeszliśmy kilka metrów po czym padło pierwsze pytanie...
-Nadal nie zdążyłaś się przedstawić, un.
-Amano, desu.- Odparła nieco weselszym tonem.


************************************************


Notkę dedykuje  Seiko, bo to dzięki niej ruszyłam dupę i wzięłam się za pisanie ^^ I przy okazji nie jeden raz pomogła mi w samym opisywaniu moich pomysłów na fabułę :P


 Dobra, a teraz czas na ciąg dalszy debilnych pomysłów autorki;


Pierwszą rzeczą, jaką chce omówić jest długość notek. Od teraz będą one liczyły sobie od 500 do 700 słów :) Jako, że długo mnie nie było dzisiaj jest troszeczkę nadprogramowo, czyli 720 (nie licząc moich "dopisków" pod rozdziałem, oczywiście) ;>


Drugą sprawą są terminy publikowania... będę podawać daty pojawiania się kolejnych notek od dzisiaj zaczynając.


Następny chapter ukarze się dopiero 8 lub 9 kwietnia, ponieważ 4 pisze bardzo ważny sprawdzian ze wszystkich przedmiotów oprócz angielskiego, więc muszę się uczyć. Za to 8 jadę na konkurs właśnie z wyżej wymienionego języka przez co i tak muszę się uczyć ze wszystkiego -,-


Pozdro i Sayonara ;***

czwartek, 21 marca 2013

The Versatile Blogger

Wiem, że dawno nie było notki, ale nie miałam zbytnio ani weny, ani czasu... albo raczej chęci. Przez półtora tygodnia siedziałam chora w łóżku i po prostu nie mogłam się zmusić do napisania nowego rozdziału. Tiaaa, wiem, że na moim drugim blogu notki ukazywały się tak jak zazwyczaj, ale to dlatego, że jakoś tak nagle mnie olśniło na kilka rozdziałów właśnie z tamtego opowiadania... ^^" Później to już po prostu czasu nie miałam; no, ale for fuck sake! Po co dyrektor wymyślił "skrócone" lekcje w rekolekcje?! -.-" ("pro" rap w stylu Killera Bee xdd)

Dobra, ale teraz może przejdźmy do ważniejszej części tego posta... a mianowicie AkemiKat nominowały mojego bloga do nagrody "The Versatile Blogger"... albo raczej moje blogi, bo dziewczyny podały linki zarówno do tego opowiadania jak i do tego o Yunie... ale z racji, ze jestem zbyt leniwa żeby to dwa razy publikować postanowiłam, że tym razem opublikuję odpowiedź tutaj :)


Zasady:
- podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu
- pokazać nagrodę ”Versatile Blogger Award” u siebie na blogu
- ujawnić siedem faktów dotyczących samego siebie
- nominować piętnaście blogów, które jego zdaniem na to zasługują
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów


Trochę głupio będzie mi pisać o sobie... no, ale jak trzeba, to trzeba, prawda? ;3

1. O ile w internecie jestem grzeczniutka, zawsze dbam o gramatykę, staram się opanować mój niewyparzony język itp. to w realu już tak kolorowo nie jest... albo raczej tak; przekleństwa są na początku dziennym i bardzo często używam angielskich słów... niekoniecznie "brzydkich", ale na przykład w samym środku zdania mogę znikąd zacząć ględzić właśnie w wyżej wymienionym języku... nawet nie pytajcie dlaczego.

2. Kocham horrory *-* Szczególnie serie "Fatal Frame"... no, ale oprócz tego od zawsze interesowały mnie ZOMBIE! :D Krótko mówiąc filmy/gry typu Resident Evil, The Walking Dead, Left 4 Dead etc. są dla mnie na porządku dziennym ^^ Wiem, że pisałam o tym już w chuj razy, ale to silniejsze ode mnie xdd

3. Oprócz pisania opowiadań z takich spraw bardziej "komputerowych" do moich hobby zaliczyć można robienie animacji i grafiki... najczęściej w MikuMikuDanc'ie lub Gimpie.

4. Nigdy nie tworzę charakterów postaci na podstawie realnych osób... no, oprócz jednej... a dokładniej Amaterasu z tego opowiadania. Wzorowałam ją na mojej zwariowanej kumpeli i mimo, że Ammy ma postać wilka ta szajbuska koleżanka nazywana jest Kicią ^^

5. Nienawidzę rymów, wierszy i w ogóle poezji... albo raczej; lubię ją czytać, ale nienawidzę jej tworzyć, a moją ulubioną postacią spoza Akatsuki jest Killer Bee (i Gaara...), więc może to budzić kilka kontrowersji ^^"

6. Lora, koleżanka z którą znam się prawie od urodzenia i jednocześnie pierwsza osoba, którą udało mi się "wprowadzić" w świat anime, zwykła mawiać, że jestem połączeniem Erzy Scarlet i Happy'iego z Fairy Taila... głównie dlatego, że potrafię mieć naprawdę różnorakie humorki ^^"

7. W wolnym czasie gram na gitarze. Ostatnio nawet zaczęłam uczyć się openingów z anime *-*


Nominuję:
http://seiko-w-akatsuki.blog.pl/
http://darkness-and-charm-akatsuki.bloog.pl/
http://true-story-of-akatsuki.bloog.pl/
http://sumire-i-akatsuki.blogspot.com/
http://izumi-i-akatsuki.blog.pl/
http://z-natury-doskonali.bloog.pl/
 http://deidara-opowiadanie-autorka.blogspot.com/
http://wszystko-i-nic-naruto.blogspot.com
http://kako-genzai-shorai-deidara.blogspot.com


Nie uzbierało się aż piętnaście blogów, ale szczerze mówiąc to wszystkie opowiadania jakie w tej chwili czytam :O No dobra, jest jeszcze kilka, ale pomyślałam, że wezmę przykład z Akemi i podam tylko po jednym blogu od danej autorki ^^


No i jeszcze wypadałoby wspomnieć, kiedy pojawi się następny rozdział; nie sądzę, żebym miała czas napisać coś jeszcze przed końcem tygodnia, ale postaram się znaleźć czas na początku przyszłego ;3
 

Pozdro i Sayonara ;***