środa, 24 kwietnia 2013

Chapter 8

//Deidara//
-...Skręcisz w prawo i już jesteś.- Wyjaśniła Shunkan. Po raz kolejny postanowiła pomóc mi i Amano pokazując drogę do najbliższego sklep lalkarskiego... sam nie miałem pojęcia, czy okaże się to pomocne bo w końcu brunetka nie jest marionetką, ale nie miałem nic do stracenia; lepsze to niż noszenie jej przez całą podróż.
-Dziękujemy, Shunkan-chan, desu!- A właśnie... zapomniałem wspomnieć, że podczas noclegu spędzonym u Kanjou wymyśliłem, że skierowanie się na zachód, tak jak skłamałem białowłosej, nie byłoby aż takim złym pomysłem... możliwe, że udałoby mi się wtedy dotrzeć w okolice Konohy, a stamtąd skierować się prosto na północ; do Kraju Żelaza. Tam zagrożenie ze strony ANBU spadłoby prawie do zera, a samuraje nie są dla mnie żadnym wyzwaniem... a przynajmniej ci, którzy zazwyczaj wysyłani są przez panów feudalnych. Jeśli zdecydowaliby się wysłać jakieś silniejsze drużyny to już nie byłoby tak kolorowo... ale zawsze lepsze to niż walka z ninja.


-Do zobaczenia.- Złotooka pomachała mi i Amano na pożegnanie.
-Do widzenia, desu!
-Pa, un...- Mruknąłem znikając białowłosej z oczu. Teraz musiałem tylko odnaleźć miejscowego lalkarza i już będziemy mogli opuścić to wnerwiające miasteczko...


Zatrzymałem się przed drzwiami, na którymi wisiał miernie wyglądający, stary szyld mówiący: Lalki i marionetki Yokihaki.
-Na co czekasz, desu? Wchodź, desu!- Krzyknęła mi do ucha dziewczynka.
-Już, już, un.- Powoli nacisnąłem klamkę i pchnąłem drzwi wgłąb domu. W odpowiedzi usłyszałem tylko głośne skrzypnięcie. Wszedłem do środka rozglądając się na wszystkie strony. Na pierwszy rzut oka budynek wyglądał na opuszczony. Zrobiłem kilka kroków w stronę następnego pomieszczenia łudząc się, że znajdę w nim jakiegoś porządnego, zadbanego sprzedawce marionetek...
-Oh! Klienci!- Wymamrotał siedzący przy biurku staruszek. Miał krótkie, szare włosy, a ubrany był w staromodne kimono... jak większość mieszkańców tej wioski zresztą.
-Czy to pan jest Yokihata-sanem, un?- Zapytałem prosto z mostu.
-W rzeczy samej! To ja. A cóż sprowadza do mnie tak nietypową parę młodzieńców?-Yokihata z niemałym trudem podniósł się z krzesła i podszedł do nas. Mimo sędziwego wieku mężczyzna był ode mnie wyższy o głowę.
-Mógłby pan dla nas coś... naprawić, un?


Wyjaśniłem całą sytuacje z nogą brunetki, a marionetkarz zabrał się do pracy. Mimo jego niepozornego wyglądu muszę przyznać, że praca poszła mu w miarę sprawnie. Musiał być mistrzem w swoim fachu. Ale oprócz wysokich umiejętności posiadał równie wysokie wymogi co do opłat za jego usługi... nadal nie wierzę, że wydałem prawie połowę moich oszczędności na Amano... jednak odstawmy na bok sprawę z lalkarzem oraz brązowooką i przejdźmy do ważniejszych spraw jak nasza podróż do Konohy... oczywiście mnie zawsze musi coś spotkać...

//Narrator//
-Jak to nie ma z wami Deidary?!- Krzyknął niski, nieźle wkurzony staruszek.
-Dziadke, to nic... znajdzie się, nie? Hehehe...- O ile Deidara jeszcze nie osiągnął swojego celu podróży do Kurotsuchi i Akatsuchi zdążyli już dotrzeć do Iwa-gakure, a co więcej zdać raport Tsuchikage. Ten za to nie był z tego zbytnio zadowolony... miał swoje lata i wiedział, że w najgorszym wypadku blondyn mógłby dowiedzieć się o przeszłości swojego klanu, a to byłoby dosyć kłopotliwe. Ale nie mógł tak ni stąd ni zowąd wysłać ANBU na poszukiwanie chłopaka. Musiał poczekać na wyniki sekcji zwłok, aby upewnić się, że niebieskooki potrafi wykonywać swoje "wybuchowe jutsu", ale do tego czasu mógł tylko bezczynnie siedzieć i czekać na werdykt...


********************************
Gomene, rozdział jest strasznie krótki, niedokładny i spóźniony... jeszcze raz przepraszam... po prostu nie jestem w stanie niczego więcej napisać... mam kilka... hmm... jakby to ując... osobistych problemów w realnym świecie i od dłuższego czasu trudno cały czas o nich myślę... kto wie o co mi chodzi ten wie...

No i kolejne przepraszam... że nie czytałam, ani nie komentowałam notek na Waszych blogach. To wszystko spowodowane jest tą całą sytuacją... ale postaram się dzisiaj, lub jutro wszystko nadrobić :)

Jeśli uda mi się jakoś załatwić te wszystkie sprawy to rozdział ukażę się 1 maja, ale tak jak wspomniałam; tylko, jeśli jakoś uda mi się to wszystko rozwiązać.

Pozdro i Sayonara ;***

niedziela, 14 kwietnia 2013

Chapter 7

//Deidara//

-Mogłabym wiedzieć, co robicie przed moim domem?- Zanim zdążyłem przyjrzeć się bliżej brunetce odezwał się czyiś spokojny, a zarazem zimny głos...
Odruchowo spojrzałem w stronę rozmówcy. Okazało się, że była nim niska dziewczyna, o bladej cerze, ubrana w lawendową yukate przepasaną różowym obi (dop. aut. dla niewtajemniczonych; to pas, którym obwiązuje się kimono). Kilka z jej długich, śnieżnobiałych kosmyków zostało spięte spinkami w kształcie róż. Całości dopełniał zadarty nos i ogromne, złote oczy, którymi właśnie wypatrywała mojej reakcji.
-Ja... my po prostu chcieliśmy schronić się przed deszczem, un. Już idziemy, un.- Cała moja obojętność prysła. Speszony spotkaniem już chciałem zgarnąć Amano i poszukać jakiegoś innego odpowiedniego na odpoczynek miejsca, lecz nieznajoma zatrzymała mnie przed odejściem.
-Czekaj...- Jej ton nadal nie wykazywał ani krzty współczucia.- Nie macie się gdzie zatrzymać?-
-Można by tak powiedzieć, un...- Dziewczyna zaczęła się zastanawiać po czym wypaliła.
-Jeśli chcecie możecie tu zostać.- Mimo, że łatwo można było rozpoznać iż ta propozycja nie do odrzucenia pochodzi z litościwej natury białowłosej w jej głosie nadal słychać było tylko obojętność...


//Narrator//
Złotooka zwinnie wyminęła blondyna po czym jednym ruchem wyjmując zza materiału mały, srebrny kluczyk przekręciła go w zamku.
-Więc...?- Niebieskooki pokiwał twierdząco głową, a następnie najdelikatniej jak potrafił podniósł nadal śpiącą brunetkę. Nie chciał jej obudzić; w końcu przyniosłoby to tylko niepotrzebne narzekania. Gdy dziewczyna weszła do mieszkania młody shinobi podążył w jej ślady.
 Mieszkanka małej wioski zaprowadziła Deidare do czegoś w rodzaju pokoju gościnnego. Chłopak zlustrował wzrokiem pomieszczenie. Nic specjalnego; najzwyczajniejsza, urządzona w starojapońskim stylu, sypialnia, która na jego szczęście była wyposażona w dwa łóżka. Nie zawlekając położył towarzyszkę na jednym z posłań, po czym przeniósł wzrok na stojącą w progu miejscową. 
-Dzięki za nocleg, ale nawet nie znam twojego imienia, un.
-Kanjou Shunkan.- Shunkan podała blondynowi tą jakże krótką, a zarazem treściwą odpowiedź i zniknęła gdzieś w głębinach mieszkania zamykając za sobą drzwi.


Niebieskooki leżał na łóżku rozmyślając o wszystkich wcześniejszych wydarzeniach. Nadal nie mógł uwierzyć, że tak obojętna dziewczyna jak Kanjou zaproponowała dwójce podróżników nocleg. W końcu nawet nie znała ich imion... zresztą on sam też na początku nie znał nazwiska Amano, a jednak postanowił zabrać ją ze sobą.... w sumie to nadal nie wie, czy to w ogóle jest nazwisko...


Jego przemyślenia przerwała białowłosa wchodząc do pokoju i cichutkim głosem pytając, czy może nie zechciałby napić się herbaty. Dei kolejny raz nie mógł odmówić propozycji złotookiej i ruszył za nią do innego pomieszczenia. Dekorator mieszkania zbytnio się nie popisał i zaprojektował mało ozdobną kuchnię.


Dziewczyna wyjęła z szafki dwie filiżanki i nastawiła wodę w staromodnym czajniczku z gwizdkiem. Następnie usiadła przy małym stoliku ruchem głowy pokazując, aby blondyn do niej dołączył.
-Chyba jeszcze się nie przedstawiłem... nazywam się Dei, un.- Deidara poczuł, że zdradzenie swojego pełnego imienia byłoby nierozsądne, a ten skrót idealnie pasował do jego nowej, tymczasowej tożsamości, w której to na pewno nie mógł być nunekinem z Iwy.
-Nie obchodzi mnie jak się nazywasz. Wolałabym wiedzieć co cię sprowadza do tak skromnej wioski jak ta.- Odparła oschle rozmówczyni.
-Jestem tu tylko przeiazdem, un.
-Przejazdem...?- Słysząc nieprzyjemny gwizd zwiastujący, iż woda była już dostatecznie gorąca Shunkan nalała ciesz do wcześniej przygotowanych kubeczków. Podała gotową herbatę gościowy i zaczęła kontynuować rozmowę.- Do jakiej wioski zmierzacie?
-Jest pewne małe miasteczko na północ stąd, un...- Niebieskooki wziął łyka napoju. "Gorzka...!" Krzyknął w myślach jednocześnie dziwiąc się jak złotooka może pić tak niedobrą, według niego, herbatę.
-Na zachodzie, tak? Większość sklepów wstrzymała dostawy z powodu grupy bandytów grasujących w tych stronach. Radziłabym poczekać aż ANBU się z nimi rozprawią i dopiero wtedy wyruszyć.
-Doceniam twoją troskę, ale poradzę sobie z jakimiś podrzędnymi złodziejami, un.- Złotooka prychnęła pogardliwie słysząc słowa blondyna.
-Tylko nie mów, że nie ostrzegałam.- Dziewczyna wstała od stołu.- A teraz wybacz, ale pójdę się już położyć. Tobie radzę zrobić to samo.- Kanjou wyszła zostaiając Deidare samego w pomieszczeniu...

*************************************************
Kurde... obiecałam Wam, że w dzisiejszej notce będzie się więcej działo, ale te moje ślimacze opisy wszystko przeciągnęły ><

Nom więc... dzisiaj chyba troszeczkę się rozpiszę pod notą dlatego podam wszystko w punktach ^^"

1. Ostatnio zauważyłam, że dosyć dużo osób umieszcza na swoich blogach gadżet obserwatorów, a ja nie chcąc zostać w tyle również go umieściłam... krótko mówiąc jeśli ktoś chcę być na bieżąco to zachęcam do dołączenia :> Nadmienię jeszcze tylko, że z każdego czytelnika cieszę się jak żul na darmowe piwo i na pewno dałoby to mi dużo motywacji. To samo z komentarzami... każdy jeden czytam z bananem na twarzy ;P

Jak ktoś jest leniem to może przeczytać tylko pierwsze i ostatnie zdanie drugiego punktu xdd

2. Moim głównym blogiem jest Yuna w Aka, a ten jest tylko czymś w rodzaju odskoczni, gdy nie mam weny na pisanie tamtego opka. Jednak jeśli ktoś czyta wcześniej wspomniane opowiadanie to wie, a przynajmniej się domyśla (otwarcie napisałam, że mam zamiar zajebać główną bohaterkę... gratuluję geniuszu tym, co się nie skapnęli X.x Znaczy się bez obrazy, ne?), że mam zamiar powoli kończyć tamtą historie. Ale po chuj wspominam o tym tutaj? Otóż kiedy uda mi się doprowadzić to wszystko do końca to ten blog będzie czymś w rodzaju następcy i powiedzmy, że zacznę poświęcać mu trochę więcej uwagi... bo nie oszukujmy się; do tej pory losy tego opowiadania miałam trochę koło dupy... dobra, a teraz w dużym skrócie: po zakończeniu Yuny rozdziały będą miały po około  900-1000 słów i publikowane będą w odstępach 3-4 dni  + postaram się coś zrobić z wyglądem bloga, bo jest trochę nijaki :)

3. Ostatnio przeczytałam komentarz, iż tekst wyśrodkowany trochę niewygodnie się czyta. Więc takie szybkie pytanko do Was; wolelibyście, żeby był stricte wyrównany do lewej, czy wyśrodkowany tak jak teraz? Ogólnie dziękuje też Zjem Cie za to, że napisała mi o takich niedogodnościach, bo szczerze mówiąc nie czytam tekstu na blogu i nie wiem, czy może Wam to przeszkadzać ^^"

4. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście w komentarzach wypisywali wszelkie błędy w interpunkcji, fonetyce, ortografii, czy powtórzenia w tekście... nie zawsze mam czas, żeby sprawdzać notki ^-^'

NOwy rozdział gdzieś tak w przyszłą niedzielę ;>

Dobra, to by chyba było na tyle, bo jeszcze te dopiski będą dłuższe niż sama notka ^^"

Pozdro i Sayonara ;***

wtorek, 9 kwietnia 2013

Chapter 6

//Narrator//
Wiatr muskał liście swoim delikatnym dotykiem wprawiając je w ruch i przy okazji powodując ciche szelesty łudząco podobne do szeptów. W końcu niesforne wietrzysko postanowiło oderwać się od koron drzew biorąc sobie za cel blondyna, który zajęty niesieniem na plecach brunetki nie mógł poprawić wpadającej mu do oczu grzywki.
-Akasuna no Sasori...? Un?- Powtórzył po kilku próbach odgarnięcia włosów ruchem głowy.
-Tak, Akasuna no Sasori, desu!- W głosie Amano można było rozpoznać coś w rodzaju podziwu zmieszanego z ekscytacją na samą wzmiankę o mężczyźnie.- Jest po prostu niesamowity, desu! To najlepszy marionetkarz na caluuuutkim świecie, desu! I jest strasznie miły, desu!- Brązowooka cały czas wynajdywała coraz to nowsze komplementy skierowane pod adres ów lalkarza,
-Czyli... to on zrobił ci tą sztuczną nogę, un?- Wypalił niebieskooki przerywając przemowę dziewczyny.
-Yhym! I nawet nie chciał za nią pieniędzy, desu!- Blondyn chciał powiedzieć kilka zdań na temat jakości tego jakże wartościowego przedmiotu, ale zatrzymała go drobna kropelka wody spadająca prosto na jego nos. Spojrzał w niebo. O ile wcześniej wydawało się, że prognoza na dziś będzie słoneczna teraz na niebie królowały ciemne chmury. Musiał być zbyt pochłonięty rozmową z brunetką, by zauważyć zmieniającą się pogodę... chociaż nie do końca można by nazwać to "rozmową". Cała ta dyskusja opierała się głównie na wywodach Amano na najróżniejsze tematy. Deidara tylko słuchał słów towarzyszki co jakiś czas przytakując, lub, tak jak w tym przypadku, powtarzając niektóre rzeczowniki, czasowniki czy przymiotniki. Jednak czy chciał, czy nie z powodu zbliżającego się deszczu musieli ustalić, gdzie zaczną szukać schronienia...


//Deidara//
-Wiesz może, w którą stronę do najbliższej wioski, un?- Wypaliłem po chwili namysłu. "Jestem debilem... pytam się dzieciaka o drogę... nawet nie wiem, po co to robię, skoro..."
-Iwa-gakure. Jak się nie będziesz tak wlókł to może dotrzemy do Iwy przed wieczorem, desu.- Lekko zdziwiony jej orientacją w terenie zatrzymałem się wypytując o inną możliwą drogę.
-Jakieś inne możliwości, un...?
-Suna, de...
-Dalej, un...?
-Dalej...? Ale to...
-Po prostu powiedz, gdzie mam iść, żeby wynająć pokój czy coś w tym stylu, un. Odległością się nie przejmuj, un.
 -Jest pewna mała wioska na zachodzie, desu. Tylko, że tym tempem dotrzemy tam dopiero jutro, desu.
-Eh... trzymaj się mocno, un...- Kiedy upewniłem się, że Amano nie spadnie skoczyłem na najbliższe drzewo i bez słowa ruszyłem we wskazanym przez brązowooką kierunku.


Nie wzbudzając żadnych podejrzeń wkroczyliśmy do wioski... szczerze mówiąc byłem zszokowany, ponieważ wejście do miasta nie miało żadnych zabezpieczeń... ani straży, ani murów odgradzających miasteczko od lasu... o innych bardziej zaawansowanych środkach bezpieczeństwa lepiej nie wspominać.


Zaczęliśmy rozglądać się za jakimś hotelem. Jednak kiedy pytaliśmy mieszkańców o jakiś nocleg wszyscy uparcie twierdzili, że w ich miasteczku nie ma żadnego takiego miejsca. I niestety; mieli racje. Z czasem wszyscy miejscowi powrócili do swoich małych, skromnych mieszkań, a ciemne niebo zaczęło ronić pojedyncze łzy... chcąc schronić się przed ulewą położyłem brązowooką na ganku samemu usadawiając się obok. Nie obchodziło mnie to, że właśnie zagradzam komuś wejście do domu. Byłem zmęczony, a deszcz zmoczył mnie do suchej nitki... o tym, że cholernie bolało mnie zranione oko lepiej nie wspominać. Zresztą Amano też nie wyglądała za dobrze. "Skoro tak ma wyglądać pierwszy dzień życia jako nukenin to nie mogę sobie wyobrazić, że później może być jeszcze gorzej niż teraz..." 
-Hę...?- Zanim się spostrzegłem dziewczynka zasnęła... opierając się o moje ramię przy okazji. Gdyby tak się przyjrzeć... jej oko, a raczej powieka, którą normalnie zasłaniała długa, kruczoczarna grzywka miała kilka dziwnych blizn...
-Mogłabym wiedzieć, co robicie przed moim domem?- Zanim zdążyłem przyjrzeć się bliżej brunetce odezwał się czyiś spokojny, ale zarazem zimny głos...


***********************************************

Emm... dzisiaj notka jest jakaś... średniawa... znowu tylko jakieś nudnawe pogaduszki... ale w następnym chapterze powinno byś trochę więcej wydarzeń, a mniej niepotrzebnych rozmów ;>


Następny rozdział ukażę się gdzieś około 14 kwietnia ;)


Pozdro i Sayonara ;***